piątek, 12 stycznia 2018

Ćwiczenie z pisania - zepsuta winda.


Winda, którą jedzie Twój bohater, psuje się w pół drogi na czwarte
piętro galerii handlowej. Nie działają przyciski, nie da się otworzyć drzwi.
Po chwili gaśnie światło. Nie słychać niczego poza ludźmi zamkniętymi
w kabinie. Jak reagują? Jak reaguje Twój bohater?

Wysoki budynek jak Wieża Babel pnący się do nieba. Szklane, przyciemniane ściany
jednolicie gładkiej powierzchni. Z nagrzanego, parującego asfaltem miasta do klimatyzowanego pomieszczenia to jak krok do raju. Parę metrów do windy i lot w górę bez rozkładania skrzydeł. W małym jak pudełko zapałek pomieszczeniu zmieściły się trzy osoby. Starszy jegomość z siwym wąsem skwapliwie usuną się bym mógł wcisnąć czwórkę. W butach z cholewą do kolan i skórzanej kamizelce wyglądał jak myśliwy. No tak, pewnie łowca okazji. „Drzwi się zamykają” wyrecytował uprzejmie męski głos z głośnika. Tsyk. Winda ruszyła. Szczupła blondynka skupiła wzrok na zmieniającym się wskaźniku pięter. Niespokojnie przygładziła krótką spódniczkę. Dotknęła spiętych w kok włosów. Przygryzła uszminkowaną dolną wargę. „Nie zdążę” wyszeptała do siebie. Patrzyłem to na jedno to na drugie zastanawiając się czy też widzą te kurczące się ściany. Spokojnie to tylko cztery piętra. Powietrza starczy na 2 godziny. Jest alarm w razie.. Nie, spokojnie nic się nie stanie. To najnowocześniejsza winda na świecie. Splotłem spocone dłonie za plecami. „Piętro drugie” wyrecytował wkurzający głośnik. Nikt nie wysiadł. Starszy pan wyjął z kieszeni kartkę, zaczął studiować listę zakupów. Blondynka setny raz przygładziła spódniczkę. Zmieniła środek ciężkości na prawą nogę. „Piętro trzecie”. Nie słyszałem tego!
To prawie 10 metrów wysokości. Czytałem, że gościu wypadł z trzeciego piętra i przeżył. Czy windy mają spadochrony? Powinny mieć. Zgrzytnęło. Nic się nie stało jedziemy dalej.. Zamigotało światło. Jedź.. jeszcze metr. Jeszcze centymetr. Winda stęknęła i stanęła. Nie, tylko nie to.
Blondynka zbladła i osunęła się na posadzkę.
- Jak pech to pech.. - przygładziła spódniczkę. Jak ją z niej zerwę to może przestanie to robić.
Zacząłem wciskać wszystkie przyciski. Żadnej reakcji. Uderzyłem pięścią w tablicę. To nie był dobry pomysł. Bolało jak diabli. Winda ani drgnęła. Naparłem na drzwi..
- To nic nie da. Mój znajomy projektuje windy…
Gzzyk. Zgasło światło. W ciemności krzyk blondyny wypełnił pomieszczenie.
Może ktoś nas usłyszy zanim ściany się skurczą. Zanim zabraknie powietrza. Krzyk przerodził się w chlipanie.
- W Wietkongu w 1960 musieliśmy po ciemku przeciskać się podziemnymi tunelami. Było ciemno i duszno…
- Nie pomagasz pan !! - zimne strużki potu spłynęły po plecach. Stara zakurzona szafa.. drzwi zamknięte na klucz.. Potrząsnąłem głową odpędzając wspomnienia.
- Trzeba zachować spokój i oddychać powoli i spokojnie – co ten idiota wygaduje?! Jakie spokojnie?
- Halo?! Jest tam ktoś?! Pomocy! - zacząłem walić w drzwi.
- Niech ktoś nam pomoże!! Pomocy!! - blondynka dołączyła się do nawoływania.
Starszy pan dziwnie zamilkł. Uderzałem w drzwi z nadzieją, że ktoś w końcu usłyszy. To już nie była winda. Znowu byłem w tej przeklętej szafie. W ciemnościach między ubraniami na wieszakach czaiły się senne koszmary. Wytrzeszczały błyszczące ślepia..
Musze uciekać.. Waliłem z całej siły. Porządne dębowe drzwi. Chrobotanie..
Zapaliło się światło, winda ruszyła. „Piętro czwarte” głośniki obwieściły radosną wiadomość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz