Pani
Nocy wspięła się na palce i potrząsnęła nieboskłonem.
Tym
gwiazdom, które spaść nie chciały, rzekła. Zaczekajcie na wiatr.
Biały puch przykrył krawędzie Księżyca. Kichną wznosząc w
około obłoki białego kurzu.
-
Na zdrowie.
Małe
drobniutkie stworzonko poruszyło się. Do puki stało nieruchomo
nikt nie zwracał na nie uwagi. Miało srebrne łapki i długi mysi
nosek.
-
Jestem Srebrzysta Mi.
Księżyc
powoli uformował twarz w uśmiech. Mi delikatnie ujęła fałdy
liliowej sukni i grzecznie dygnęła. Była niemal przezroczysta.
-
Chciałam..chciałam prosić o odrobinkę księżycowego piasku.
-Jak
śmiesz! Wiesz co by było jakby każdy tak przychodził i brał co
mu się podoba!?
Złota Gwiazdka z długim ogonem wylądowała obok Mi. Srebrzysta
wystraszyła się i schowała w cieniu Księżyca. Cała drżała.
-
Widzisz co zrobiłaś? Wystraszyła się. - mały, pyzaty Aro pokręcił
z dezaprobatą głową. - Nie można było delikatniej?
Przygładził
swoje długie, złociste loki. Jego duże, pistacjowe oczy przeważnie
łagodnie patrzące na innych, teraz błyszczały gniewnie.
Księżyc
stopniowo zmarszczył brwi na swojej wielkiej twarzy, a usta ułożył
w kształt litery „o”.
Mi
wskoczyła do jednego z księżycowych kraterów i już po chwili
wystawały z niego tylko koniuszki srebrnych uszu.
-
Ja..ja nie chciałam..ja tylko.. - szepnęła cichutko.
-
Nie możesz! Już mówiłam.. - uniosła się znowu Gwiazdka.
-
Cicho.. - Aro podfruną i złapał Gwiazdkę za ogon. - Przecież nic
złego nie zrobiła.
-Au!
Puść mnie! Ja tylko bronię Go przed uszkodzeniem.
Księżyc
przeniósł spojrzenie z Gwiazdki na Aro i znów na Jego twarzy
pojawił się uśmiech.
Sięgnął
swoją chmurową dłonią i wyciągną drżącą Mi z krateru.
Później drugą ręką sięgnął nad czoło i ostrożnie podniósł
między palcami szczyptę piasku.
-
Do czego potrzebny ci ten piasek? – zapytał łagodnie Aro. Był
duchem spokojnych snów.
-
Do księżycowej babki – Mi uśmiechnęła się nieśmiało.
Wyciągnęła z kieszeni chusteczkę, na którą Księżyc wsypał
piasek. Starannie zwinęła w tobołek i schowała z powrotem do
kieszeni.
-
Babkę? Jak to? Przecież do babki dodaje się mąkę, jajka. Ale
księżycowy piasek?
-
To nie dla mnie. Poranne Westchnienie potrzebuje trochę księżycowego
piasku by powstać.
Zawsze
jest takie blade.. delikatne. Niemal się przelewa między palcami.
-
I to mówi ta co drży z każdym głośniejszym dźwiękiem? -
prychnęła przekornie Gwiazdka.
-
Przecież jestem Srebrną Poświatą księżyca. A poświaty takie
już są. - szepnęła nieśmiało Mi.
Księżyc
przymkną oczy i szeroko ziewnął. Przetarł dłońmi zaspane powieki.
-
Oho. Musisz się pospieszyć – uśmiechnął się Aro. - Niedługo
nadejdzie Świt.
-
Już wszystko mam: wieczorną rosę, księżycowy piasek, złote
krople zachodu słońca i słodki aromat Maciejki. - Srebrzysta Mi
znikła wśród porannej mgły.
Gdy
nadszedł Świt poczuł słodki zapach fioletowych kwiatów. Może to
sprawiły wypieki Mi, ale Poranne Westchnienie tym razem było
bardziej rześkie. Wypłynęło z mroku i rozlało się już nie
szarością lecz lekkim fioletem, a później jakby rumieniąc się
przyprószyło niebo odrobiną różu.
Srebrzysta
Mi kryjąc się w ostatnich promieniach księżycowej poświaty
uniosła głowę i spojrzała na drzemiący już Księżyc.
-
Dziękuję Przyjacielu – szepnęła w niebo – Słodkich snów...